Uprzedzam: to opowiadanie nie ma NIC wspólnego z Krwawą Szarlotką. No, może to, że również zalicza się do potterowskiego fanfiction :)
Zapraszam do lektury!
_____
Czuć wiatr we
włosach to wspaniałe uczucie.
Po czternastu latach
w zamknięciu staje się jeszcze wspanialsze.
Patrzę na ogromne
morze otaczające mnie ze wszystkich stron.
Po raz pierwszy tego
widoku nie przesłaniają kraty.
Nie zamierzam się
odwracać. Azkaban zostawiłam za plecami. Na zawsze. Śmieję się
tak głośno, by usłyszał mnie cały świat. Śmiech to mój okrzyk
zwycięstwa.
Wokół mnie, na te
samej skale, stoją chyba jeszcze inni ludzie, ale dla mnie to tylko
nic nieznaczące, bezbarwne sylwetki. Marionetki w rękach mojego
Pana.
Tylko On się dla
mnie liczy.
Nie liczy się nic
innego. Nie liczą się tamci ludzie, więzienie, morze ani
przenikliwy, zimowy mróz.
Jestem tylko ja.
Ja i mój Pan.
~
Oni są pionkami,
które można poświęcić w walce.
On jest
królem.
Ja nadchodzę, by
stać się królową.
~
Świat wiruje, a ja
razem z nim. Po sekundzie, która zdawała się niemiłosiernie wlec,
z gracją godną królowej stawiam stopy na twardym gruncie.
Wyglądam jak
wyciągnięta prosto z zatkanego komina stara wiedźma, lecz wiem, że
j e m u to nie przeszkadza.
Jestem wierna. To
wystarczy.
To dla niego
znosiłam te wszystkie cierpienia.
W szeregu pionków
słyszę nieśmiałe szepty.
– Panie...
– Panie, czy to
ty...?
Robię krok do
przodu. Unoszę dumnie głowę, nie wstydzę się powiedzieć głośno:
– Panie, jestem.
Przed nami stoją
jego słudzy. W tym momencie jednak wielu z nich przebywa
gdzieś indziej... Widzę za to moją siostrę. Uśmiecha się na mój
widok. Jeszcze ten tchórz, Glizdogon... aż dziwię się, że on w
ogóle żyje.
Pośrodku
zgromadzenia dostrzegam nieruchomą sylwetkę. Łysy mężczyzna w
czarnej pelerynie wygląda jak pomnik.
Lecz on
żyje. Odwraca się ku mnie. Nie, to już nie ten czarujący młody
mężczyzna, któremu postanowiłam zostać na zawsze wierna, dla
którego mogłam zrobić dosłownie wszystko.
Teraz piękny książę
stał się królem. Tak, o n wygląda jak najprawdziwszy władca,
monarcha, Pan. To mój Pan. Ten, który pokonał śmierć, powrócił
w nowym ciele, by odebrać sobie należną chwałę i potęgę.
Zielonkawa skóra,
usta bez warg, dwie szparki zamiast długiego nosa i...
Oczy. Tak, oczy.
Inne, bo czerwone, lecz na swój sposób takie same jak dawniej.
– Witaj, Bellatrix.
Rozpiera mnie duma.
To mnie jako pierwszą wita.
Wracają do mnie
kolejne wspomnienia. Piękne wspomnienia z lat, gdy czułam się
niezwyciężona, nieuchwytna, niepokonana. Nie obawiałam się
zamknięcia w tak paskudnym miejscu jak Azkaban, o nie. Ani przez
moment.
Ofiary, ciała, krew.
Widzę ludzi zwijających się z bólu, zwłoki tych, którzy się
poddali, którzy błagali o śmierć, tracąc zmysły i resztki
godności.
Musieli ponieść
karę. A karą była śmierć. Dla mnie jednak na miano kary
zasługuje dopiero wtedy, gdy poprzedza ją ból, ból
niewyobrażalny, gdy ciało wykręca się w agonii niczym prymitywne,
wijące się stworzenie, gdy słyszę obłąkańcze krzyki, szaleńcze
wołania o pomoc, gdy w końcu ofiara już nie szuka ratunku, tylko
ostatkami sił błaga o śmierć, traci wszelką nadzieję na
ucieczkę, na dalsze życie pozbawione tortur. Nie, nie
satysfakcjonuje mnie martwe ciało wroga, prosto rozłożone na
ziemi, nie mające na sobie oznak walki. Chcę widzieć krew,
cierpienie w oczach, połamane kości,wnętrzności wyprute ze skóry
niczym puch z poduszki.
Tylko król posiada
prawo łaski.
Przed moimi oczyma
rozpościera się wizja naszego nowego świata. Mój Pan czuwa nad
wszystkim, a ja trwam u jego boku.
Wydajemy wyroki na
zdrajców.
Pokonujemy wrogów,
pokazujemy, jacy są słabi.
Ranię, torturuję,
zapach świeżej krwi wypełnia moje nozdrza. Widok ofiar szaleńczo
żebrzących o litość sprawia mi niewymowną przyjemność. Pragnę,
by te chwile trwały wiecznie.
Przerywa je zielony
blask. Mój Pan stwierdza, że nadeszła pora, by ktoś spośród
nędznego, kulącego się z bólu i strachu motłochu pod nami
zakończył swój nic niewarty żywot.
Królowa karze, król
dokonuje egzekucji.
Wyobrażam sobie, jak
piękne stanie się moje życie u boku Czarnego Pana. Nadchodzi czas,
bym ja, Bellatrix Black, otrzymała nagrodę za swoją wierność.
Marzę.
Marzę o tym, by stać
się jego własnością.
Na zawsze.
Towarzyszyć mu
w każdej sekundzie.
Być mu wierną
aż do śmierci.
Walczyć dla niego
i trwać z nim w spokojnych, nowych czasach. W świecie,
którego scenariusz napiszemy my.
Król i królowa.
On,
najpotężniejszy czarodziej na świecie i ja, najbardziej oddana ze
wszystkich jego sług, jego prawa ręka, po latach
walk, starań i wyrzeczeń wyniesiona na tron mocy, władzy i sławy.
Jeszcze raz powtarzam
w myślach słowa, które wypowiedział, wkładając mi tym samym na
skronie niewidzialną koronę, przypominam sobie jego
zmieniony, lecz równie wspaniały jak dawniej głos.
– Witaj, Bellatrix.
Czuję na plecach
zazdrosne spojrzenia śmierciożerców stojących za mną, a także...
obecność kogoś przy moim lewym ramieniu.
– Witaj, Rudolfie –
mówi Pan.
Odwracam się, by
ujrzeć tę brudną, wychudzoną twarz. Wspomnienia, które powróciły
do mnie ze zdwojoną siłą, zadają mi ból. Mam wrażenie, jakby
moje ciało przeszywało zimne ostrze miecza.
Marzenia pryskają.
Bellatrix Black
należy do innego świata.
Do świata
przeszłości.
Czarny Pan nie widzi
oddanej królowej.
Przed jego
oczyma stają Bellatrix oraz Rudolf Lestange'owie.
Nie wiem, co ja
zrobiłam, co musiało się stać, by oddać temu człowiekowi swoją
rękę.
Nie dał mi
szczęścia, jestem o tym przekonana. Obrazy wspólnych chwil są nad
wyraz wyraźne. Dementorzy w Azkabanie nigdy nie zamierzali ich
zatrzeć, gdyż nie dostrzegali w nich ani odrobiny radości. Nie,
nigdy nie czułam się z Rudolfem szczęśliwa.
Przekraczając mury
więzienia, odebrano nam wszystko, co przynieśliśmy ze sobą.
Różdżki, ubrania, biżuterię...
Upewniam się. Tak,
żadne obrączki na palcu.
I słusznie.
Przecież ja go nigdy
nie kochałam...
Pomyłka. Ja NIKOGO
nigdy nie kochałam.
O takich jak ja
mówią, że są psychopatami, nie mają w sobie jakichkolwiek
ludzkich uczuć.
Wygląda na to, że
ja po prostu nie potrafię kochać.
Lecz... jak w takim
razie nazwać to, co czułam do Lorda Voldemorta, człowieka, któremu
bezgranicznie się oddałam?
~
Szach-mat. Gra
skończona.
Figury schodzą z
szachownicy.
Ostatni pole bitwy
opuszcza czarny król.
Ani śladu królowej.
Zabrze-Warszawa-pociąg (w okolicach Dąbrowy Górniczej), lipiec 2013
_____
To opowiadanie ukazało się najpierw tutaj: https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=430284960419044&id=328163430631198 w ramach "nagrody" w pewnej fanpage'owej grze. Zwycięski paring (Bellamort) miał być tematem miniaturki. I tak się stało. Wrzucam to tutaj poniekąd w ramach rekompensaty, gdyż planowałam wrzucić czwarty rozdział do końca miesiąca, miałam już napisaną połowę, ale stwierdziłam, że muszę to zacząć od nowa, gdyż bohaterowie niemalże rozwiązali zagadkę jabłka, a Crabbe i Goyle... No, nie powiem, choć do tego i tak chyba nie dojdzie. Zdradzę to może później :P
W związku z tym, iż cały tydzień jestem u babci, a tam wena mnie opuszcza, czwarty rozdział ukaże się... pff, nie wiem kiedy, ale na pewno w sierpniu ;)
Tak więc do zobaczenia!
świetnie to opisałaś. w niektórych momentach miałam ciarki na plecach. u Ciebie Bella wydaje się taka ludzka, chociaż swoje skonności ma ;)
OdpowiedzUsuńChciałabym Cię prosić o kontakt ze mną na gg: 37052739, czekam :)
pozdrawiam. :*
Choć nie doczytałam jeszcze pozostałych rozdziałów (skomentowałam pierwszy) przeczytałam miniaturkę i postanowiłam się też odezwać, jako że lubię czytać fiki o Belli, a rzadko takowe się zdarzają. Zdaję sobie sprawę, że jest to postać, o której trudno się pisze.
OdpowiedzUsuńNo ale tekst, choć krótki, fajnie wyszedł (wgl ostatnio coś lubię takie miniaturki, drabble itp., więc nie narzekam xD). Moim zdaniem dobrze oddałaś skrzywiony charakter Belli oraz jej przywiązanie do Voldzia.
Sorry, że tak krótko. Ogólnie podobało mi się. Tekst na pewno jest klimatyczny.
[evelyn-grant]
Właśnie na oddaniu charakterku Belli zależało mi najbardziej, więc cieszę się, że jakoś udało mi się to zrobić :) I o dziwo, wcale tak trudno o niej mi się nie pisało, jakbym się bardziej postarała, to np. opisy umierających ofiar mogłyby być znacznie dłuższe, tak samo zdania opisujące zachwyt Belli, gdy zobaczyła Voldemorta, jednak z drugiej strony nie chciałam się tutaj tak strasznie rozwlekać.
UsuńJak na razie wyzwanie stanowi dla mnie Draco, którego będzie dość sporo w opowiadaniu, a ja nadal widzę go jako tego dzieciaka, który myśli o wyśmiewaniu się ze szlam.
Szablon wiem, że dość słaby, ale dopiero wczoraj wróciłam z wakacji i jak dotąd nie umiem się zebrać na sklecenie czegoś normalnego... Choć postanowiłam sobie, że po powrocie od razu biorę się za robienie/zamówienie szablonu na Krwawą :P
Mieszanie czasów? Oj, tak, sama się tego czepiam (:D), więc jeszcze raz przejrzę sobie ten rozdział, który - nawiasem mówiąc (jak można mówić nawiasem? Te polskie przenośnie są niekiedy dziwne) - średnio mi się podoba.
Wiedziałam, że kogoś zdziwi rozpoczęcie akcji w środku roku szkolnego, w środku tygodnia (choć nie, bo to był piątek), na lekcji eliksirów, jednak to rzecz w pełni zamierzona. Uznałam, że nie ma najmniejszego sensu opisywanie kilku wcześniejszych miesięcy, gdzie i tak nie wydarzyłoby się nic ważnego, co nie byłoby opisane w kanonie, a nie wyobrażam sobie, żeby akcję aż tak rozciągnąć, zwłaszcza, że zamierzam zakończyć Krwawą gdzieś tak w połowie szóstego roku, może trochę wcześniej.
Zaczęłam opowiadanie tak, a nie inaczej, bo wydarzenia dotyczą głównie tego, co dzieje się w Hogwarcie (przynajmniej na razie), a poza tym właśnie w tym pierwszym rozdziale wydarzyło się coś, co później będzie miało niemałe znaczenie :)
Nie przepraszaj, że krótko. Napisałaś, co trzeba, a że nie zajęło to pięciu stron, to... nawet lepiej, bo miałam mniej do czytania :P
PS Tak swoją drogą, to zaczęłam wczoraj czytać Nowojorski Akcent, ale jeszcze nie zdążyłam skomentować i dlatego na początku zastanawiałam się, jak znalazłaś Krwawą, jednak sprawę już wyjaśniłaś w poprzednim komentarzu :)
Moim zdaniem oddałaś go dobrze ;). Opisów mogłoby być więcej, fakt, zwłaszcza, że lubię jak ff HP obfitują w drastyczne sceny i sama też często się zastanawiam, kiedy takowe pisuję.
UsuńBlogów o Draco było dużo i w zasadzie każdy ma nieco inną wizję tej postaci. Pozostaje mi być ciekawą twojej ;).
Nowy szablon by nie zawadził. Sorry, że skrytykowałam, ale zdjęcia są naprawdę źle wtopione. Wiem, że to pewne wyzwanie, w końcu sama też czasem bawię się grafiką.
Mieszanie czasów bywa problematyczne, bo i mi się to zdarzało, kiedyś nagminnie, teraz rzadziej, bo się bardzo pilnuję.
No, zdziwiło mnie to nieco, ale grunt, że masz pomysł. Wgl może jeszcze dzisiaj postaram się przeczytać drugi. Wczoraj znalazłam twojego bloga o późnej godzinie, więc nie zdążyłam zapoznać się z czymś więcej niż z rozdziałem 1 i miniaturką.
Serio? Nowojorski akcent i tak niedługo się kończy, ale i tak miło mi, że do mnie trafiłaś xD. Obecnie piszę tylko na Inny świat, bo NA zamierzam zacząć i tak od nowa, ale to kiedyś tam, teraz do października muszę napisać jak najwięcej do Innego świata. IŚ też dotyczy Amerykanki, nawiasem mówiąc, ale się dzieje w Hogwarcie ;)).
A krwawą znalazłam u C., bo jestem jej czytelniczką i często do niej zaglądam, i zaciekawił mnie adres twojego bloga.
Długie te poprzednie rozdziały, ale udało mi się przeczytać ;d.
OdpowiedzUsuńZielone jabłko jest bardzo intrygujące. Raczej nie jest zatrute. Bo po co Snape, miałby trzymać na swoim biurku zatrute jabłko? Chociaż. Kto go tam wie.
Podobają mi te wszystkie opisy. Są takie dopracowane.
Niby Sophie jest główną bohaterką, ale w opowiadaniu jest jej jak na lekarstwo. Z drugiej strony to ciekawe rozwiązanie.
A jeśli chodzi o miniaturkę z Bellatrix. Jest świetna. Uwielbiam tą postać, zaraz po Severusie Ale to zdecydowanie główna zasługa aktorów, którzy wcielili się w nich w filmach.
Śmiało możesz więcej pisać o Belli ;d.
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam.
Tak się składa, że poza nowym rozdziałem przygotowuję już kolejne opowiadanie z Bellą w roli głównej - jakoś tak pisanie o niej mi się spodobało :)
UsuńAle wiadomo, priorytet to kolejny rozdział :)
Bardzo dobrze przedstawiłaś Bellatrix. Jeśli chodzi o opowiadanie, to ma bardzo oryginalny tytuł :). Piszesz długie rozdziały, za co duży plus. Po za tym masz fajny styl pisania. Świetnie wychodzą Ci opisy i dobrze oddałaś charaktery postacią. Bardzo przypominają mi te z kanonu. Podoba mi się też, że opowiadanie ma dużo wątków, a nie opiera się na jednym. Czekam na następny rozdział i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitam witam, trafiłam jakimś cudem i patrzę masz mnie w linkach :D. Dziękuję ci bardzo, jeśli czytasz. Co do twojego przyznaję bez bicia nie przeczytałam jeszcze poprzednich rozdziałów na razie tylko tego oneshota, ale zabiorę się za nie na pewno, bo twój styl pisania jest interesujący ;). No i szczerze urzekłaś mnie pisanie o Bellamorcie. Od zawsze, gdy tylko tych dwoje pojawiło się razem na ekranie czułam coś między nimi :D.
OdpowiedzUsuńW ciągu najbliższego tygodnia ponadrabiam u ciebie.
Pozdrawiam ;)
[malfoy-issue.blogspot.com]